czwartek, 7 maja 2015

Iż- na Zachodzie bez zmian

Jesteśmy uciekinierami. Uciekamy sami przed sobą. Przed naszym życiem. Mieliśmy osiemnaście lat i rozpoczęliśmy miłować świat i istnienie; musieliśmy strzelać do tego. Pierwszy granat, który padł, trafił  w nasze serce.

   Z powodu rodzinnej walki z grypą, majówkę  (nie)stety spędziłam w domu. Żeby zaniechać spędzania  czasu w sposób bardzo przyjemny i zarazem  szalenie niekonstruktywny, sięgnęłam po książkę Ericha Remarque "Na zachodzie bez zmian". Po jej przeczytaniu doszłam do wniosku,  że Nagroda Nobla w dziedzinie literatury,  którą swego czasu otrzymał autor, była w pełni zasłużona. Każde słowo pełne jest treści, odgrywa w zdaniu istotną rolę,  wydaje się być niezbędne i idealnie pasujące. Pewnie dlatego tak trudno oderwać się od tej historii.

W książce opisany został przebieg wojny pozycyjnej w latach 1916-1918 widzianej oczami Pawła Bäumera- dwudziestoletniego Niemca, który wraz z kolegami z klasy zgłosił  się  do służby wojskowej. Dzięki niemu czytelnik poznaje realia I Wojny Światowej,jej grozę oraz spustoszenie przez nią zasiane.
Młody chłopak opowiada o tym, w jaki sposób został rekrutem,a później  żołnierzem. Na przykładzie swoim i swoich towarzyszy pokazuje jak okrucieństwo wojny zmieniło radosnych,wchodzących w życie, pełnych pasji ludzi w obojętne, zagubione, z trudem walczące o przetrwanie  byty bez perspektyw na czasy ewentualnego pokoju.
Mnogość do bólu  naturalistycznych opisów podkreśla upadek moralny społeczeństwa tak przytłoczonego tragiczną rzeczywistością, że aż nieludzko obojętnego.

....to zrobiło z nas myślące zwierzęta i użyczyło nam broni instynktu;
to przesyciło nas otępieniem, byśmy nie skruszyli się wobec przerażenia,które zaskoczyłoby nas w razie jasnego,świadomego myślenia...

  Historia ta niesie jednoznacznie pacyfistyczne przesłanie. Studiując ją, nie można  oprzeć się wrażeniu, że wojna jest czymś nieskończenie złym.

Nie sposób nie zgodzić sie z tym stwierdzeniem.
Pomijając nawet fakt,iż w każdej wojnie biorą udział  zarówno ideowcy, jak i "mięso armatnie", niezapamiętani żołnierze z okopów podczas I Wojny Światowej ginęli za swoje kraje w niezwykle trudnych warunkach, bez możliwości podjęcia żadnych bohaterskich inicjatyw, które zrekompensowałyby  im wyrządzone zło. 
Trwali długimi godzinami w oczekiwaniu na śmierć,urlop albo kolejny, na dłuższą metę bezsensowny rozkaz.  Dlatego w ich oczach wojna pewnie na zawsze pozostała źródłem największych nieszczęść, esencją zła i nie mamy prawa odmawiać temu założeniu słuszności.

Padł w październiku 1918 roku,w dniu, który był tak spokojny i cichy na całej linii,iż biuletyn armii ograniczył się do tego jednego zdania,
iż -na Zachodzie bez zmian.

Kamienie rzucane na szaniec

 Napisane 26 kwietnia 2013 roku, ale jakże aktualne. Wstawiam na kanwie wczorajszych urodzin Rudego.





"Tracił przytomność. Rozumiał już, że gra jego życia dobiega końca. Rozumiał i nie przestawał się uśmiechać. Jakaż to wielka była gra”.

   „Chwała bohaterom!” Przede wszystkim to wykrzyknienie ciśnie mi się na usta, kiedy czytam książkę Aleksandra Kamińskiego. Jednak nie tylko ono. Lektura ta zawsze budzi we mnie ogromne emocje: podziw, zdziwienie, zauroczenie, ale głównie tęsknotę. 
Tęsknotę za ludźmi o niewyobrażalnej wprost odwadze, dojrzałości oraz niesamowitej wrażliwości moralnej; za czasami, w których hasło „BÓG-HONOR-OJCZYZNA” dla większości było główną wskazówką życiową, a nie pustym frazesem bez  pokrycia.
 Gdy po raz kolejny rozczytuję się w historii Alka, Rudego i Zośki, zastanawiam się czy zdecydowaliby się na tak bezzwłoczne i pełne poświęcenia ratowanie Ojczyzny(a w konsekwencji oddanie za Nią życia), gdyby wiedzieli, jaka będzie w naszych czasach...

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!...     

 W czasach, w których –na pierwszy rzut oka- chłopców i mężczyzn tak dobrych, odważnych dojrzałych i pięknie żyjących znaleźć niepodobna, a w wersji optymistycznej „ ze świecą szukać”. Co smutniejsze, zjawisko to spowodowane jest nadmiarem przyjemności i dobrobytem, a także niemal całkowitym porzuceniem, niezmiernie ważnej w życiu każdego człowieka(nie tylko mężczyzny), potrzeby pracy nad własnym charakterem.  
  W czasach, w których młode dziewczyny-a także kobiety- tak często zapominają o swojej godności- a przede wszystkim o swoim pięknie i wartości, których są nieświadome- rozpaczliwie szukając oblubieńczej miłości oraz Księcia z Bajki.   
  W czasach, w których większość młodych Polaków marzy o ucieczce z kraju i wstydzi się przyznać do swojej narodowości (jak również-nawet częściej-wiary, ale nie jest to temat na ten post) na międzynarodowych portalach społecznościowych, przed grupą rówieśniczą.    
  W czasach, w których zwierzęta traktuje się lepiej niż nienarodzone dzieci.    
Tak jak wspomniałam we wstępie, wszystko, co pisze jest niewątpliwie subiektywne i przesiąknięte wartościami, które wyznaję. Zawsze można się doczepić, że inne realia, że nie ma wojny. Tak, ale to nie znaczy, iż nie trzeba od siebie wymagać. Smutnym faktem jest to, że polskie społeczeństwo- zatapiając się w przyjemnościach- zatraca wrażliwość moralną.
Zastanawiam się po prostu, czy ci bohaterowie, ci niezwykli ludzie-, którzy poświęcili swoje życie, abyśmy my mogli żyć w wolnej Polsce i aby nam żyło się lepiej- byliby zadowoleni z tego jak teraz wygląda ich Ojczyzna.   
  Szczerze żałuję, iż nie mogę porozmawiać z żadnym z tych cudownych chłopców. Oddałabym wiele, aby móc się z nimi spotkać, usłyszeć z ich ust szczegóły dotyczące ich pasji, marzeń i pięknych, dalekosiężnych, (bo jestem pewna, że takie właśnie były) planów na przyszłość, której niestety niedane im było dożyć.   Finalizując, prawie każdy ma swojego idola, ulubieńca, wzór do naśladowania. 
Ubolewam, iż coraz więcej osób inspiruje się celebrytami, którzy „ są znani z tego, że są znani”, nie reprezentują sobą nic mądrego, dobrego, wartościowego..jakkolwiek. 
Ponadto, zachęcają tylko do wydawania pieniędzy na drogie gadżety ze swoim wizerunkiem i nie motywują do niczego sensownego. Troszkę tu generalizuję, ale naprawdę ociupinkę. Ja jestem dumna i pewna, że ludzie, którymi się zachwycam byli surowi wobec siebie samych, dobroduszni wobec innych, śmiercionośni, (ale zawsze sprawiedliwi i nigdy okrutni!) dla wroga. To mi wystarczy. Alek,Rudy,Zośka. CHWAŁA BOHATEROM!!!




Wstępnie

  Chciałam pokrótce napisać, z czym będzie można się tu spotkać.

  Wydaje mi się, że powyższa grafika dość trafnie tłumaczy i ukazuje przesłanie tytułu bloga.
Zamierzam dzielić się zdjęciami,recenzjami książek, filmów, najróżniejszymi opiniami  oraz przemyśleniami: zachwytami, rozterkami, problemami, pragnieniami prawie dorosłej miłośniczki życia, osobistym doświadczeniem odkrywania piękna świata w prawdzie i wolności.

  Jeżeli znajdziesz czas i ochotę, aby czasem poczytać moje mniej lub bardziej interesujące rozważania, będę zaszczycona. Tyle tytułem wstępu. :)